Monday 3 January 2011

Huraganik na Marsie



Najpierw były zapowiedzi teledysku i obietnice, jakoby miał być on bardzo seksualny. Potem była wielka akcja na Twitterze panów z 30 Seconds To Mars (głównie Jareda) podgrzewająca atmosferę wokół powstawania teledysku. Stopniowo zaczęły pojawiać się zdjęcia z planu, maleńkie fragmenty fabuły, w końcu mini-trailery. Wreszcie fani doczekali się samego teledysku, po czym szybko rozpętała się cenzurowa batalia Echelonu ze stacjami, które odmówiły wyświetlania go w pełnej wersji. Oczywiście Twitter nieustannie jest zasypywany przez bezgranicznie oddanych zespołowi członków Echelonu (czyli pewnie w jakiś 80-90% nastoletnie dziewczynki) pochwałami oraz wyrazami totalnego zachwytu i podziwu dla absolutnego dzieła swoich idoli. Chcąc nie chcąc, musiałam w końcu sprawdzić przedmiot owego kultu.
Co takiego tam znalazłam? Przede wszystkim nagą klatę Jareda, którą pręży dumnie przez cały teledysk. Oprócz tego mnóstwo innych nagich, kobiecych ciał w jednoznacznych pozach. Dużo lateksu i innych masochistycznych zabawek. Postacie w dziwnych strojach i nakryciach głowy i twarzy. Generalnie wszystko, o czym można być pewnym, że dzisiejszy świat będzie mówił, zapewniając jednocześnie autorom owego obrazu darmową reklamę. Trochę większy problem mam z odnalezieniem jakiegoś sensownego przesłania tego całego "dzieła". Na pewno sprawia ono wrażenie takiego, które ma ukryty głębszy przekaz. Każdy ma w sobie uśpione pokłady seksualności i agresywności, które ukrywa za maską światła dziennego? Walka z samym sobą jest trudna ale możliwe jest zwycięstwo? Każdy ma dwie strony dobrą i złą? Co można jeszcze wykrzesać z tej łamigłówki? Czy tu w ogóle jest coś do wykrzesania czy to zwykły przerost formy nad treścią?
Jakoś nigdy nie traktowałam na poważnie zespołu 30 Seconds To Mars. Sam Jared jest z całą pewnością niezwykle utalentowanym chłopakiem. Ma bardzo fajną barwę głosu, ale zdecydowanie bardziej wolę oglądać go na wielkim ekranie niż na scenie. Piosenki owego bandu jakoś specjalnie mnie nie urzekają (no może oprócz Closer To The Edge). Największym talentem Jareda i spółki jest natomiast umiejętność promowania siebie i wzbudzania w swoich fanach bezkresnego uwielbienia dla zespołu przy jednoczesnym budowaniu u fanów poczucia bliskości ze swoimi idolami. Efektem tych zabiegów jest profil statystycznego członka Echelonu - wspomniana już nastolatka zakochana w boskim Jaredzie. Nie wiem czy braciom Leto i Tomowi to odpowiada, ale faktycznie zapewnia im to coraz więcej nagród (wszak to właśnie zakochane 15-, 16-latki będą spędzać całe dnie przed ekranem komputera głosując zaciekle na władców swoich serc i umysłów). Jako że 15 lat już nie mam, ciągłe zapewnienia Jareda o wyjątkowości i miłości do fanów ("od dziś czuję się Polakiem!") jakoś mnie nie chwytają, a raczej trochę rozśmieszają zalatując groteską.

No comments:

Post a Comment