Imprezy spontaniczne najlepszymi imprezami są! To prawda stara i jakże prawdziwa. Wczoraj miałam niebywale miłą okazję przekonać się o tym osobiście. Znaleźliśmy się z naszą ekipą w krakowskim klubie Lizard King gdzie do rana bawiliśmy się z chłopakami z zespołu DETOX. Panowie dawali czadu, a ja miałam okazję doświadczyć zupełnie nowego dla mnie uroku koncertu klubowego. Atmosfera totalnie niesamowita i jakże odmienna od tej znanej mi z wielkich, plenerowych imprez. Dopiero wczoraj mogłam poczuć bliskość kapeli i moc płynącą z gitar znajdujących się tak zaskakująco blisko, na wyciągnięcie ręki. Strasznie fajne było również zobaczyć, jak kapele wspierają się nawzajem - co jakiś czas na scenę wpadał członek innego bandu z gościnnym udziałem w występie. Od razu przywiodło mi to na myśl początki wielkich kapel grywających w klubach czasem dla garstki osób, przemycających wśród kultowych coverów swoje własne kompozycje, o których tak często czytałam w ich biografiach. Miło widzieć jakiś zespół właśnie na tym etapie drogi (może niezupełnie - chłopaki grają już długo i mają na swoim koncie trochę osiągnięć http://pl-pl.facebook.com/zespoldetox ).
Wielkie dzięki dla chłopaków z DETOXu! Ale przede wszystkim wielkie pozdrowienia i podziękowania dla mojej wspaniałej ekipy, z którą wczoraj bawiliśmy się pod sceną!! I dzięki Żyrafowi za mój pierwszy w życiu koncert widziany z góry nad publiką!
We want more!!!
Nie-muzyk o muzyce, nie-filmowiec o filmie, psycholog o własnych obserwacjach świata, życia i ludzi
Sunday 29 January 2012
Thursday 12 January 2012
Charles Cross "Heavier Than Heaven"
Choć nie jestem fanem totalnym Kurta Cobaina, nawiązuję do niego już bodajże w czwartym poście. Potwierdza to tylko niesamowitą siłę jego osobowości i charyzmy, którą przyciąga uwagę do swojej osoby nawet tych, którzy nie do końca odnajdują się w jego muzyce. To był po prostu niezwykle interesujący człowiek, który chciał być jeszcze ciekawszy niż był.
Przebywanie w towarzystwie Kurta musiało być bardzo trudne, bycie jego wiernym przyjacielem od momentu, gdy on sam zaprzyjaźnił się z heroiną - niemalże niemożliwe. Ciężko jest mi zrozumieć jego fenomen oraz to, że dając ludziom tyle nienawiści, rozkochał ich w sobie bez reszty.
Kolejna pozycja pana Crossa, który przybliża postacie naszych idoli i pozbawia złudzeń na temat ich boskości. Nawet jeśli nie słyszałeś nigdy "Smells Like Teen Spirit" nie będziesz żałować czasu spędzonego nad tą książką - dostaniesz bowiem opowieść o człowieku, jego marzeniach, uporze, rozczarowaniu, wielu słabościach i przede wszystkim ciągłym poszukiwaniu miłości i akceptacji. Jeśli roześmiałeś się na samą myśl o tym, że ktoś mógł nie słyszeć o hymnie grunge'u - z pewnością zaciekawi cię etymologia jego tytułu. Nie ma ona nic wspólnego z tworzeniem pieśni pokoleń.
A podobno to Lady Gaga jest mistrzem kontrowersji.
Subscribe to:
Posts (Atom)