Tuesday 28 December 2010

Lose yourself


Są takie filmy, które od razu po obejrzeniu chcesz zacząć oglądać kolejny raz. Nie zdarzają się często, ale warto na nie czekać. Dziś do grona "Ulubione" trafił Black Swan. Magiczna opowieść z cudowną muzyką w tle (cudowna muzyka z magiczną opowieścią w tle??), która prowadzi widza coraz bardziej w głąb duszy i umysłu pięknej, ekstremalnie wrażliwej Niny. Dążąc do perfekcji zatraca siebie tak, jak od niej tego oczekiwano.
Cały film jest niespotykaną adaptacją Jeziora Łabędziego. Natalie Portman czaruje, szczególnie jako Czarny Łabędź (dlaczego nasza ciemna strona wydaje się bardziej atrakcyjna?). Reżyser niezwykle umiejętnie przemycił ten klasyczny balet do masowej świadomości, prowokując dodatkowo widza do poszukiwania odpowiedzi (o ile w ogóle można je znaleźć) na serię pojawiających się niemal automatycznie pytań. Dla mnie najważniejszymi stały się te, dotyczące odwiecznej walki dobra ze złem toczącej się w każdym z nas oraz te traktujące o dążeniu do perfekcji i doskonałości. Dlaczego zło jest tak bardzo kuszące nawet wtedy, gdy wiemy, że jest złem, gdy wiemy, że ono nas niszczy? Czy rzeczywiście musimy dopuścić do głosu naszą ciemną stronę po to, aby poczuć pełnię naszego istnienia? Czy tylko owo zło może nas wynieść na wyżyny naszych możliwości? Czy bez niego nie dowiemy się ile w nas drzemie dobra?
Obraz ten wzbudził też we mnie wątpliwości co do możliwości zachowania przez aktora "higieny psychicznej". Bo czy tak naprawdę możliwe jest idealne, doskonałe zagranie jakiejś postaci przez aktora, bez stania się stricte tą postacią? Niestety nie brak przykładów dostarczających przesłanek ku temu by uważać tę tezę za dość prawdopodobną...

2 comments:

  1. Właśnie co do tej nazwanej przez Ciebie "higieny psychicznej" aktora, trudno jest moim zdaniem również to zachować.
    Tyle nielicznym się udaję, ludziom, którzy rzeczywiście mają niesamowity talent i potrafią zagrać wszystko.

    Co do filmu, jestem właśnie krótko po seansie, bardzo ciekawy no i jeszcze świetna Mila Kunis.

    ReplyDelete
  2. Zastanawiałam się właśnie czym tak na prawdę jest owy TALENT. Gra aktorska to przecież przekazywanie i pokazywanie emocji bohatera, ale na ile możliwe jest przekazywanie emocji tak, by wyglądały jak twoje własne? I tu chyba głównie pojawia się ta pułapka - aktor dążąc do doskonałości staje się swym bohaterem. Pół biedy jeszcze, jeśli ma na tyle dystansu, że potrafi w odpowiednim momencie porzucić przyjętą przez siebie maskę. Jeśli nie potrafi tego zrobić zaczyna uciekać w alkohol, tabletki itp. Jakoś od razu na myśl przychodzi mi osoba Heatha Ledgera i jego roli Jokera....

    ReplyDelete