Thursday 22 December 2011

...nirvana?

Przypomniałam sobie ostatnio, że w zamierzchłych czasach pisałam bloga. Zabrakło mi tego, więc jestem.
Kilka miesięcy, które zdążyło minąć jak jeden moment przyniosło sporo zmian w moim życiu. Zmiany głównie pozytywne, więc nie będzie żadnego narzekania. No może tylko na to, że mój rozwój muzyczny niemalże stanął w miejscu. Na szczęście nie ma mowy tu o regresie ani żadnym przymuszaniu się do dalszych poszukiwań - w końcu taka już natura pasji.
Tak się zdarzyło, że w październiku zmieniłam stan cywilny i duchowy na "szczęśliwa mężatka". A oto co mój muzyczny los zesłał mi na początek mojej nowej drogi życia:



Tę właśnie nutę radio zesłało mi jako pierwszą po wyjściu z kościoła, w drodze na salę.
Czy będzie to faktycznie nirvana?:)

2 comments:

  1. Wszystkiego najdźwięczniejszego na nowej drodze życia ;] No i weź coś napisz od czasu do czasu, ok? ;D

    ReplyDelete
  2. Hahaha dzięki za przesympatyczne życzenia! A no i TAK JEST! Poprawię się!

    ReplyDelete